Wczoraj wieczorem odczułam potrzebę poruszania się. Przeogromną. Niesamowitą. Wzięłam kijki i poszłam na miasteczko. Było ciemno i dość późno. Jednak wróciłam do domu cała szczęśliwa. Dobrze jest się zmęczyć. Przeszedł mi nawet ból pleców.
Dziś też idę :-)
Oj żeby mnie tak napadła ochota na poruszanie się. Takie zdrowotne, bo najchętniej teraz to poruszałabym się w dół, z jakiegoś wysokiego budynku, na głowę najlepiej... Eeee tam. Może się też wieczorem zmuszę i wyjdę.
OdpowiedzUsuńwiesz... ja to zrobiłam i mi się humor poprawił. Bo jakoś tak byłam nad kanionem... dziurą bez dna. Zły humor od tygodnia! I jakoś mi się lepiej zrobiło. Może go trochę wypociłam ;-)
OdpowiedzUsuń