poniedziałek, 29 kwietnia 2013

takie tam

W pracy zawirowanie. Znów się dzieje. Nie mam już do tego troszkę sił. Z tyłu głowy kołacze mi się pytanie "dlaczego mam ciągle pod górkę?" Nieważne.
Niedługo długi weekend i plany z nim związane. Wybieramy się do Liberca.
Tyle tylko, że wszytko zależy od pogody. Na razie wygląda to kiepsko :-|

wtorek, 23 kwietnia 2013

konkurs

Swego czasu zachwycałam się wieńcami wiosennymi, które robiła TreeLamps. Zachwyciłam się bardzo. Chciałam sobie taki kupić. Najlepiej od niej. Bardzo się ucieszyłam, że można go wygrać w konkursie.
Wzięłam w nim udział.
Wzięłam ale bądźmy szczerzy... przecież ja nie wygrywam w konkursach. Tak bardzo byłam o tym przekonana, że nawet nie sprawdziłam emila gdy miało być ogłoszenie wyników.
Dziś sprawdzam pocztę a tam informacja, że WYGRAŁAM.
Wianek niestety przepadł bo przecież nikt rozsądny nie będzie miesiąc czekał na odzew gdzie go wysłać. Pluję sobie w brodę! Jestem... zła na siebie jak diabli!

Taka piękna rzecz poszła się ry**!

Zdjęcie oczywiście ze strony TreeLamps. To jej dzieło! Które już do mnie nie dotrze! Cholera!

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rower

Nie ma to jak wycieczka rowerowa. Tylko coś mi się wydaje, że przejechanie 50 km na pierwszej w sezonie wycieczce to nieco za dużo. Mój tyłek jest nieco kontuzjowany ;)
W jednym z barów jakby czas się zatrzymał. Dawno już nie widziałam takich popielniczek ;)







 
 

niedziela, 21 kwietnia 2013

sama nie wiem

Kupiłam sobie miętę. Zajęła miejsce na kuchennym parapecie. Planuję dokupić jeszcze inne zielska i tak się zastanawiam jakie. Sama nie wiem.Tak kupić tylko po to by były czy jednak kupić takie z których będę korzystała. Dylemat, że ja nie mogę ;-)


A tak w ogóle to wybieram się pojeździć na rowerze.
Na motor nie mam dziś humoru. Nie chce mi się myśleć. A jednak na motorze to konieczność ;-)

wtorek, 16 kwietnia 2013

pierwsze promienie słońca

Wiosna się rozpoczęła. Właściwie prawie lato. Tak znienacka i niespodziewanie! ;-)
Dziś zniknęła moja pryzma śniegu przed oknem! Muszę sobie to odnotować bo przecież obstawiałam, że do lipca tu ze mną będzie. Chyba dowiedziała się, że ze szkolenia nici i nie będzie mi służyć jako pretekst. Queen_ of_disaster powiedziała "mam PRZECZUCIE, że kontrola będzie wtedy gdy ty będziesz na szkoleniu. Więc wybacz ale nie możesz jechać." Przeczucie to w jej przypadku WIELKA rzecz. I nie jadę na wypasione 3 dni do Karpacza. Trudno.

Pierwsza przejażdżka za mną! Mam wrażenie, że nie miałam przerwy w jeździe. Jakoś tak... to mój świat ;-)

Zbliża się za to majówka. Wielkimi krokami. W związku z tym jestem w czarnej dupi* ze wszystkim. Nie wiem dokąd się wybieramy. Na ile dni. Nie mam wymienionego oleju w motórze. Nie wiem czy czasem nie ma on większej awarii bo jakoś nie chce palić od pierwszego kopa. Oby to były tylko świece!
Załatwiłam za to mu papiery. Przynajmniej mogę na nim jeździć legalnie.

piątek, 12 kwietnia 2013

Poranek

Dziś po prostu kawa o poranku i nic więcej. Potrzebny mi delikatny rozruch ;-)

środa, 10 kwietnia 2013

panowanie nad własną świrowatością

Iw napisała o bzikach-przyzwyczajeniach.
Postanowiłam opisać swoje. Niektóre znaczy się. Jednak gdy byłam przy chyba punkcie nr 14 poddałam się i je skasowałam. Przecież ja jestem jednym wielkim świrem. Jednak pocieszam się tym, że większość z nas ma te bziki takie same ;-) Np. to ptasie mleczko. Czy jest ktoś kto je je bez odłubywania czekolady? Ja nie znam nikogo takiego ;-)
Zamiast tego opiszę nad którymi bzikami udało mi się zapanować i je zmienić ;-)

  1. Nie ubieram się pod kolor. Mogę już się ubrać w kolory nie pasujące do siebie i zwracające na mnie uwagę! 
  2. W mojej szafie mam już inne kolory niż brąz i zieleń.
  3. Nie posprzątałam zaraz po imprezie. Zaraz po wyjściu gości znaczy się. O 3 nad ranem. Raz... ale się liczy ;-)
  4. Zostawiam na blacie kuchennym nóż czy coś tam żeby sobie leżało. I nie sprzątam by był pusty! Ale musi być czysty ;-)
  5. Nie ścieram kropel wody z kranu w łazience po każdym myciu. Tylko wieczorem ;-)
  6. Robiąc fryzurę "nie stosuję linijki". Przyjęłam do wiadomości, że nie da się sczesać każdego włosa. A lekki nieład to nie tragedia.
Jednak jest coś nad czym zapanować się nie da. Nawet powiem szczerze nie mam ochoty. Choć osoby wchodzące przez przypadek do mojej garderoby przeżywają często szok albowiem

w szafie wszystko musi być poukładane i na miejscu. Na wieszaku wiszą: spodnie (długie, 3/4), spódnice, sukienki, bluzki (długi rękaw, krótki rękaw, rękaw 3/4) bluzy, żakiety, kurtki. I kolorystycznie tak dobrane, żebym nie miała np. 2 czarnych obok siebie. Bo trudniej trafić na właściwą. Na półkach poukładane swetry. Poukładane wg przeznaczenia. Skarpetki, rajstopy, bielizna... wszystko pod linijkę. Jest to dziwne o tyle, że raczej jestem bałaganiarą i w sypialni fotela nie widać spod ciuchów ;-)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

wiosna

Ćwiczenia. Kąpiel. A raczej prysznic.
- mycie żelem,
- mycie pilingiem,
- maszyna w ruch.
Potem:
- obmycie twarzy wacikiem,
- maź na twarz,
- maź na pośladki,
- maź na brzuch i uda,
- maź  na łydki,
- maź na stopy,
- maź na łokcie i kolana,
- maź na paznokcie,
- maź na dłonie.
Chyba nie muszę tłumaczyć, że KAŻDA  z tych mazi jest INNA!

Niewątpliwie idzie wiosna bo zaobserwowałam, że zaczęło mi się chcieć w siebie to wklepywać. Na razie znaczy się ;-)

sobota, 6 kwietnia 2013

radość

W piątek jeszcze o 13.35 nie miałam żadnych planów na popołudnie i wieczór.
O 14.oo siedziałam w samochodzie. Jechałam razem z Rodzicielką na pogotowie.
Noga w gipsie na 6 tygodni. Szła sobie spokojnie chodnikiem i... salto mortale... i sruuuuuuuu. Cieszę się, że to kostka a nie np. biodro.
Teraz siedzi uwięziona w domu bo co prawda ma do dyspozycji kule ale po pierwsze noga ją nawala jak diabli a po drugie to nie potrafi na nich odpowiednio się poruszać. Daje rade się przemieszczać po mieszkaniu i już to mnie cieszy.
Ale zyskałam parę nowych obowiązków ;-)

Zaczynam zauważać, że zaczynam się cieszyć z "ciekawych" rzeczy ;-)

czwartek, 4 kwietnia 2013

szkolenie


Właśnie otrzymałam ofertę szkolenia. Ja chce się szkolić! Natychmiast! Już ide do domu i się pakuję! A raczej jadę na zakupy uzupełnić garderobę przed szkoleniem ;-)
Tyle tylko, że jeszcze nie wiem jak ja przekonam Prezesa_Finansistę by mi się pod zleceniem wyjazdu na szkolenie podpisał ;-) I jeszcze moją Dyrektorkę. "Queen of disaster" ;-))


Oto niektóre fajne rzeczy, które byłyby na tym 3 dniowym szkoleniu w Karpaczu:
- pakiet kosmetyczny SPA 
- korzystanie z centrum rekreacyjnego SPA w hotelu
- wstęp do Klubu Nocnego w hotelu - dyskoteka
- wycieczka do Drezna.

Myślę, że to wyjazd skierowany specjalnie dla mnie! Ponieważ WSZYSCY wiedzą, że odgarnięcie śniegu z CAŁEGO PARKINGU FIRMOWEGO przed moje okno (mam biuro na parterze, niskim, i pryzma zasłania mi świat) powoduje u  mnie narastającego wkurwa i depresję zarazem! Mam przeczucie, że widok na tę górę (umiejscowioną w tym najbardziej i wiecznie zacienionym miejscu) będę miała jeszcze w lipcu!
I NALEŻY mi się jak nie powiem co komu ten relaks na szkoleniu! Nieważne za ile kasy ono jest!