piątek, 31 maja 2013

ten piątek to chyba kobieta.... zmienna jak diabli ;-)

O poranku wyszłam z domu ubrana w kurtkę przeciwdeszczową, kalosze a w ręku miałam olbrzymi parasol.
Później zrzuciłam kurtkę, ubrałam polar i poszłam drugi raz.

Wróciłam i zamiast polaru ubrałam lnianą bluzę.

Później było już tylko lepiej.
Na rowerze jeździłam ubrana w krótki rękawek.

Wszystko to w przeciągu 6 godzin.
Mam nadzieję, że teraz już się nie pogorszy. Co prawda nie wyjechałam nigdzie na urlop ale to jeszcze nie znaczy, że mi nie zależy na pogodzie ;-)

A oto moja rowerowa okolica... jakieś 5 km od mojego domu :-)
"Czarny" Śląsk proszę ja Ciebie ;-))

 
 


wtorek, 28 maja 2013

zimnooooooooooo

Siedzę i jest cholernie zimno. Jedynie w pracy mam ciepełko. Chyba ten kaloryfer sobie wezmę do domu! Choć w pierwszej chwili miałam pomysł by tu zamieszkać. Jednak ta myśl świadczy o przemęczeniu organizmu i nie należy jej brać poważnie!

Na odprawie padło podstawowe pytanie:
- oszczędzamy na ogrzewaniu czy na lekarzu?
Dyrektor_Jeż zdecydował, że w będziemy mieli ciepłe kaloryfery. Orzekliśmy komisyjnie, że kogo jak kogo ale jego jednak zarząd nie będzie miał odwagi zwolnić za karę!

Jesoooo.... jest początek czerwca a pogoda jest w listopadzie. Kto to widział, żebym chodziła po domu w papuciach z futrem?!
Do tego wizja urlopu, która się pieprzy mnie dobija!

Chyba zaraz po pracy wrzucę sobie na TV wikingów. Może mi pomoże? Wczorajszy CAŁY  dzień przespałam! No... znaczy się o 19.30 obudziłam się, sprzedałam aparat i poszłam dalej spać ;-)

niedziela, 26 maja 2013

niedzielne popołudniowe przemyślenia

Leżymy sobie i planujemy atrakcje wyjazdu urlopowego.
- A co jak będzie padało?
- Nie może padać.
Oby. Jakoś tak się nastawiłam na odpoczynek poza miejscem zamieszkania, że chyba depresji dostanę jak to nie wypali.
Podziemia kredowe, kultura tatarów, Góra Grabarka, Lublin... może coś jeszcze? Sama nie wiem. Jakaś propozycja?

Pracuję w nowej firmie i awansuję, i się rozwijam, i jest świetnie.
Tak działa moja wyobraźnia. Nic na to nie poradzę. Wiem, że to nieprawda ale.. moja podświadomość jest nieprzewidywalna. Lub raczej przewidywalna. WIEDZIAŁAM, że tak będzie!

A wracając w ubiegłym tygodniu od Anioła cyknęłam niebo.
Musiałam. Nie umiałam się powstrzymać ;-)

 

wtorek, 21 maja 2013

IBM

Sama nie wiem co o tym myśleć... zaproszono mnie na rozmowę do IBM.

Zastanawiam się jak tam się pracuje.

Przeraża mnie myśl, że mogłoby być tak jak w T.D.S. Center ;-)

- kawa (jakikolwiek napój) na biurku podczas pracy - zło;
- każde wejście do i z pokoju (swojego) to wykorzystanie dyskietki (RCP);
-  obietnice - niespełnione, wydumane i bez pokrycia;
- a Clear Desk Policy - w paranoidalnym wymiarze;
- szefowa - w miejscu gdzie normalnie jest wiedza o pracy ona miała czarną dziurę.
Ogólne wrażenie: jesteśmy świętsi niż papież. Przepisy mamy z Anglii jednak stosujemy je w naszych (INNYCH) realiach z większą  dokładnością i starannością niż oni sami. Ponieważ oni stosowali je u siebie 10 lat temu i już wiedzą, że się nie sprawdzają więc od nich odchodzą ;-))

OGŁOSZENIE

Czasem człowiek rzuca słowo i się dzieje. Wiadomo.
Ja w niedzielę nieopatrznie rzuciłam słowo... znaczy się zdanie. I się zadziało! W pozytywnym jednak znaczeniu.

- Jak będziesz robił porządek na półce ze sprzętem fotograficznym to poczekaj ze sprzedażą aż nazbieram kasę. Ja z chęcią to wszystko od Ciebie odkupię.
- E tam! Będę czekał nie wiem na co. A to stoi i się kurzy. Po czym zapakował mi 3 obiektywy i body Canona do torby. Pieniądze dasz jak nazbierasz!

Nie było dyskusji. Z nim nie umiem się spierać. A w tym przypadku nawet motywacji mi brakło ;-)

Teraz za to stwierdzam, że nie wypada mi by na kasę czekał 100 lat.
W związku z tym robię porządek w dobytku i mam do sprzedania parę rzeczy, które mi zalegają a których nie używam już parę lat.
Pomyślałam sobie, że tu też to ogłoszę ;-)
Na początek: Canon EOS 300D z obiektywem 28-80 mm (też Canona). Stan bardzo dobry.
W razie czego proszę o kontakt.






piątek, 17 maja 2013

zdrobnienia

Nie lubię ludzi, którzy zdrabniają.
Szczególnie jeśli to robią "super słodkim tonem".
Szczególnie jeśli to jest szefowa, która zwraca się do mnie w pracy. Stosunek służbowy!
Zachowuje się jak koliberek ociekający miodem! Jest to jednak kobieta pod 40. Dość duża. Raczej indor niż maleńki koliberek!

 "Ćio, nieroźiumię, dobźie"


Nie zwracam się tak nawet do małych dzieci.
Dorośli to już na 100% powinni wiedzieć kiedy się je stosuje i jakie mają zadanie.

wtorek, 14 maja 2013

wybór

lepiej jechać na urlop ze swoją połówką czy wcale?

nie mam siły.

poniedziałek, 13 maja 2013

wakacje

W pracy w związku z sytuacją makro i  mikroekonomiczną oraz w obawie przed utratą płynności koncernu obcięto nam wynagrodzenie.
Przeliczam w tę i nazad i wychodzi mi, że Chorwacja, Norwegia, Czarnogóra odpadają w przedbiegach.
Przeliczyłam jeszcze raz i wakacji w Polsce tez nie będzie. Może uda mi się zorganizować sobie jeden wyjazdowy weekend ale to też nic pewnego.

Nieustające pasmo sukcesów!

****

Cieszę się, że dzisiejszy dzień się kończy.

piątek, 10 maja 2013

środki lokomocji

Jak pokazałam w poprzednim poście gdy tylko się da do pracy dojeżdżam rowerem. Po pracy tez lubię na nim pomykać. Jednak nie tylko na tym zdarza mi się jeździć ;-) Nawijam też kilometry na takim pojeździe.

Tak ta kropka na pierwszym planie to ja. Na choperze. Nawijająca kilometry na czeskich drogach. Ta z tyłu to kumpel który z nami jeździł po Czechach.

Dobra... żeby nie było... zdjęcie nie było robione przeze mnie (co chyba jest oczywiste) więc proszę uprzejmie nie komentować nadmiaru kostki brukowej w kompozycji i braku dachów ;-)

czwartek, 9 maja 2013

kołem se jada na szychta

Może to niezupełnie tak brzmi w orginale ale jednak to szczera prawda. Wczoraj wracając. Z biura ledwo uciekłam deszczowi. Jednak uciekłam. Kondycja u mnie nie jest taka zła jak sie bałam ;)

środa, 8 maja 2013

i znów rzeczywistość

Już po majówce. Wróciłam do pracy. Do rzeczywistości.

Myślałam, że tylko ja tak mam ale okazuje się, że nie tylko. Iw właśnie opisała coś co i mnie ostatnio wkurzyło do żywego!

Całe parę spotkań poświęciłam na słuchanie jak to jest źle mojej przyjaciółce. Generalnie "uwielbiam" takie spotkania. Jednak to przyjaciółka, każdy się czasem musi wypłakać w rękaw więc OKi. Milczałam i nie komentowałam niczego. Nie negowałam tego co powiedziała choć uważam, że delikatnie mówiąc przesadza! Właśnie okazuje się, że szuka pracy. Przyszła specjalnie po pomoc. Mam jej pomóc i doradzić. Dobra. Jako HRówka z doświadczeniem służę pomocą. Doradzam. Rozważamy gdzie by się widziała i co chce robić. Ma konkretny zawód i jest świetna w tym co robi! Jednak oprócz tego to KOMPLETNA SIEROTA! Nigdy w życiu mimo paru ładnych lat na karku nie szukała pracy. Trenujemy różne wersje spotkań. Rozważamy na jakich ogłoszeniach powinna się skupić. Gdzie pytać o pracę. Na jakie ogłoszenia w ogóle nie odpowiadać. Tłumaczę, że nie zawsze trzeba czekać na ogłoszenie. Tłumaczę i mówię. Na koniec robię nawet więcej.... wyszukuję ogłoszenie. CUD MIÓD I ORZESZKI!  Lepszego i sensowniejszego nie ma. Dzwonię tam i dopytuję. Wszystko gra. Wystarczy wysłać CV i list motywacyjny na wskazany adres. Pani jest zachwycona kompetencjami! Przyjaciółka otrzymuje ode mnie wzór CV i listu w które powinna wpisać SWOJE dane. Ma na to cały weekend. W weekend nie pracuje. Nie ma maleńkiego dziecka. Nie ma żadnych specjalnych obowiązków. Ma dostęp do kompa. Do internetu.


We wtorek po weekendzie pytam ją czy dzwoniła do firmy zapytać czy emil z jej zgłoszeniem dotarł.
Nie zdążyła.


Nie mam nic więcej do powiedzenia.

Nie chcę więcej słyszeć jak to nie może znaleźć pracy! Ani niczego na temat tego jak to jej ciężko w życiu. Poważnie się zastanawiam czy nie ograniczyć naszej znajomości. Jeśli chce się tylko wypłakiwać a nic z tym nie robić niech sobie zacznie pisać pamiętnik a nie mnie zadręczać!

piątek, 3 maja 2013

Zooooooo

Jednak dopadło nas nieuniknione. Deszcz spadł. Muszę szczerze powiedzieć a raczej napisać, że chodzenie i oglądanie zwierząt w zoo przy siąpiącym gów** to prawie żadna przyjemność. Mimo 4 małych białych tygrysów. Choć i tak najfajniejsze były pingwiny. Szeregowy rządzi ;) Przez 5 minut stał na skraju basenu i rozważał opcje... czy skoczyć ;) Wszyscy stali wokół basenu i mu kibicowali ;)

środa, 1 maja 2013

A jednak

Majówka w Libercu ;) dotarlam można powiedzieć po suchu. Żadne prognozy pogody. Sie nie sprawdzily ;)