O poranku wyszłam z domu ubrana w kurtkę przeciwdeszczową, kalosze a w ręku miałam olbrzymi parasol.
Później zrzuciłam kurtkę, ubrałam polar i poszłam drugi raz.
Wróciłam i zamiast polaru ubrałam lnianą bluzę.
Później było już tylko lepiej.
Na rowerze jeździłam ubrana w krótki rękawek.
Wszystko to w przeciągu 6 godzin.
Mam nadzieję, że teraz już się nie pogorszy. Co prawda nie wyjechałam nigdzie na urlop ale to jeszcze nie znaczy, że mi nie zależy na pogodzie ;-)
A oto moja rowerowa okolica... jakieś 5 km od mojego domu :-)
"Czarny" Śląsk proszę ja Ciebie ;-))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz