Nie ma to jak wycieczka rowerowa. Tylko coś mi się wydaje, że przejechanie 50 km na pierwszej w sezonie wycieczce to nieco za dużo. Mój tyłek jest nieco kontuzjowany ;)
W jednym z barów jakby czas się zatrzymał. Dawno już nie widziałam takich popielniczek ;)
Pierwszego dnia, z tej całej rowerowej ekscytacji, przejechałam prawie 40 km :)
OdpowiedzUsuńMi też tak wyszło z powodu tej ekscytacji ;-)
Usuń