Ćwiczenia. Kąpiel. A raczej prysznic.
- mycie żelem,
- mycie pilingiem,
- maszyna w ruch.
Potem:
- obmycie twarzy wacikiem,
- maź na twarz,
- maź na pośladki,
- maź na brzuch i uda,
- maź na łydki,
- maź na stopy,
- maź na łokcie i kolana,
- maź na paznokcie,
- maź na dłonie.
Chyba nie muszę tłumaczyć, że KAŻDA z tych mazi jest INNA!
Niewątpliwie idzie wiosna bo zaobserwowałam, że zaczęło mi się chcieć w siebie to wklepywać. Na razie znaczy się ;-)
Chyba zartujesz !
OdpowiedzUsuńInna maz na tylek, uda, lydki i stopy? :-O
OMG :-)
tak... bo na łydki żeby nie wysuszały się i nie sypało z nich białe coś ;-)
Usuńbo na uda to wiadomo - wysysacz tłuszczu ;-)
na tyłek inne bo to akurat leczniczo ;-)
a na stopu to wiadomo... natłuszczenie i wygładzenie i coś tam ;-))
będę jak boginka ;-))))
To miłego wklepywania!!!
OdpowiedzUsuńI ćwiczenia i pozostałych przyjemności :)
tak się zastanawiam na ile mi starczy samozaparcia. choć z ćwiczeniami na razie jestem jeszcze wytrwała ;-)
UsuńBo to się da polubić, a raczej bardziej to uczucie po ćwiczeniach! :)
Usuńtak. Masz rację. Fajnie mi po tych ćwiczeniach i to może być główny powód!
UsuńDużo tego wklepywania, nie chce mi się wklepać jednego, a co tu mówić o tylu różnych mazidłach:)
OdpowiedzUsuńNo cóż... chcę być piękna i mam nadzieję, że to choć troszku pomoże ;-))
UsuńFajniutki i pomysłowy ten twój blog!
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
Dziękuję. I zapraszam ponownie.
Usuń