Jestem przesłodzona. Właściwie należałoby powiedzieć, że jadłam słodkie bez opamiętania. Tylko, że jeśli dali by mi jeszcze to też bym jadła.
Porażka.
Za to innych rzeczy zjadłam niewiele.
Widziałam się z Aniołem. Czekam mimo, że kusi mnie do działania.
Wyjeżdża na tydzień. Jakoś czas bez niego wcale mi się nie dłużył. Dziwne. Prawdziwe. Jednak tęsknię za nim. Mimo wszystko.
Marzy mi się wspólne mieszkanie. Mimo, że nie mam odwagi powiedzieć tego na głos.
Wolę chyba polec przy próbie niż nawet nie spróbować.
Porażka może mnie jednak spotkać nie podczas mieszkania ale podczas próby zamieszkania.
Ćwiczę jednak cierpliwość. Jednak ta cierpliwość jest już na granicy.
Dobrze jest tam gdzie nas nie ma, to odnośnie wspólnego mieszkania ;) Ale rozumiem mękę czekania, na jakąś decyzję.
OdpowiedzUsuńWiesz... w sumie to jest tak, że czasem chcę a czasem nie. Sama nie wiem. Tak naprawdę sama nie wiem. To jest właśnie najgorsze!
OdpowiedzUsuńAle także najlepsze :) Gdy już coś jest "na pewno", nie jest ani w połowie tak ciekawe, jak niewiadoma.
OdpowiedzUsuńMimo męczącej niepewności.