poniedziałek, 28 maja 2012

28.05.2012

Dostałam do przeczytania książkę. Autobiografię Pani Wałęsy. Ciocia się zachwycała.

Nie wiem. Może jest ciekawa. Może. Ja nie jestem w stanie przebrnąć przez pierwszy rozdział. Czytam i czuję się jakbym czytała książkę telefoniczną. Zdania proste. Krótkie. Takie góra jakby na pięć wyrazów. I to już znaczy się są te dłuższe.
Urodziłam się w .... Mieliśmy dom. W nim okna. Były w nim też drzwi. I pięć pokoi. I wychodek za stodołą. I tak wylicza. Zero opowiadania tylko durna wyliczanka. Przez cały wymienia jakieś szczegóły zamiast opowiadać historię.

Dlaczego ktoś nie pomógł jej tego zredagować. Mogła to opowiedzieć jakiemuś pisarzowi.

Zniesmaczona jestem.

Chyba, że mi powiesz, że to tylko ten pierwszy rozdział taki jest. A reszta to już normalna. Bo na razie to się czuję jakby mnie ktoś jak debila traktował. Tylko krótkie proste zdania bo MOGĘ nie zrozumieć!

3 komentarze:

  1. Pani Danuta nie ma chyba zbyt wysokiego wykształcenia, więc i pisanina dość nieskomplikowana.
    Za to być może trafi do osób właśnie mniej wykształconych, które w nawale zajęć i dzieci do opieki nie mają głowy na zdania bardziej złożone :)
    Zaglądałam do tej książki, zastanawiałam się nad przeczytaniem, ale jakoś na razie się nie zdecydowałam.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze kiedyś się zabiorę za tę książkę. Choć na razie zniechęciłam się do niej i to bardzo.

      Usuń
  2. Przeczytałam. Hmm, kiedyś jako nastolatka młodsza mocno pisałam pamiętnik. Język jakim napisana jest ta autobiografia bardzo mi przypomina moją ówczesną twórczość. Męczące szczególnie na początku lektury. Jak się nieco przemęczy, to umysł się przyzwyczaja i drażni to nieco mniej.
    Co do treści zaś, nie aż tak szokująca jak niektórzy chcieli ją przestawić moim zdaniem. Ale nie żałuję, że przeczytałam. To jest taki kawałek historii, którego nie ma w podręcznikach. Taki back stage.

    OdpowiedzUsuń