wtorek, 15 maja 2012

15.05.2012

Tak tytułem wstępu. Zaparłam się w sobie i postanowiłam, że skoro do pracy mam 2 km to będę chodziła pieszo.
Dziś o poranku cała już gotowa i wyszykowana wyszłam przed drzwi i... zadrżałam z zimna. Okazuje się, że gruby sweter założony na bluzkę to za mało. Poza tym weszłam w jakąś taką wilgoć i szarzyznę poranka. Nieprzyjemną taką, że aż strach. Wróciłam. Po parasol, bo stwierdziłam, że jeśli pójdę szybkim krokiem to zimno mi nie powinno być. Wzięłam parasol.  Wyszłam. Jednak trzeba pomyśleć o tym co będzie gdy zacznie padać po południu deszcz. Wróciłam. Może jeszcze oprócz swetra kurtka. Tylko żadna do tego zestawu mi nie pasuje. Przebierać się już nie będę. Wyszłam. Bez kurtki.  Nie. Jednak nie.  A jeśli będzie padało?!  Wróciłam. Włączyłam komputer, net, sprawdziłam pogodę na dwóch portalach pogodowych. Ma nie padać. Powyłączałam wszystko. Wyszłam. Otuliła mnie obrzydliwa, zimna mgła. Wróciłam. Jednak dziś nie będę ryzykowała. Poszłam po kluczyki i dokumenty z samochodu. Wyszłam. Pojechałam do pracy.
Teraz jestem w pracy od paru godzin i PADAŁO!
Miałam rację, że nie zaryzykowałam ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz