poniedziałek, 21 maja 2012

21.05.2012

W sobotę przejechałam na rowerze 50 km. Wiem, że to żadne szczególne szaleństwo. Jednak biorąc pod uwagę jaki mam rower to duży wyczyn. 3 przerzutki w dzisiejszych czasach to trochę mało. Tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę, że towarzystwo z którym jechałam miało po 7-8 ;-)
Jednak rano ze zdziwieniem odkryłam, że boli mnie tylko tyłek. Nogi zniosły wyprawę nad wyraz dobrze. Nic a nic ich nie czułam ;-) Anioł nie umiał chodzić ;-) Ale i tak powinien się cieszyć bo biorąc pod uwagę jego zachowanie miałam ochotę go zabić. Podpadł mi strasznie.

Dziś idę szukać nowego roweru. Nowego znaczy się dla mnie. Bo szukać idę w komisach. Jakoś tak całe pieniądze przeznaczam na zakup mieszkania więc rower to zbytek i fanaberia. Jednak właśnie w weekend dotarło do mnie, jak dużą frajdę sprawia mi jeżdżenie nim więc trzeba będzie zainwestować w tę fanaberię ;-)

3 komentarze:

  1. Ja nie mam ani jednej przerzutki.
    I najlepszy-na-świecie-rower.

    I jeśli mogę coś podpowiedzieć w sprawie rowerowej "fanaberii" - sprawdź na allegro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower mam super. Ale towarzystwo wymaga ode mnie albo większej kondycji albo większej ilości przerzutek ;-))

      Dzięki za podpowiedz. Tam też sprawdzę :-)

      Usuń
    2. Tak to już bywa z towarzystwem :)

      Usuń