niedziela, 31 lipca 2011

31.07.2011

Do tej pory było tak, że przychodziłam na swoje stanowisko pracy i... pracowałam. Ot tak sobie. Znaczy się, przeszkolono mnie z zakresu BHP ale... bądźmy szczerzy... jakie mogą być zagrożenia na stanowisku specjalisty kadrowego? Szkolenia były takie sobie. Oni mieli wypełnione dokumenty a ja zaliczone szkolenie. Nikt się w to zbytnio nie wczuwał. Tym bardziej, że wiadomo było, że to nie była moja pierwsza praca. Zagrożenia na mnie czyhające znałam z autopsji. A jeśli chodzi o zakres obowiązków? Jeśli szukali kogoś z doświadczeniem to wiadomo było, że się na tym znam. Program komputerowy musiałam sama rozeznać i już. Poznanie zakładu pracy? Skoro chcę tam pracować to powinnam wiedzieć czym się zajmują. Ogólnie rzecz ujmując to powinnam sobie dać radę. Zawsze sobie dawałam. Nie było to dla mnie żadnym problemem.
Teraz było inaczej. Poświęcano mi CZAS. Tak. CZAS. Bo szkolą mnie już tydzień a będą szkolić jeszcze drugi. Jestem tzw. pracownikiem nieproduktywnym. Przynajmniej przez miniony tydzień. Przedstawiają mi firmę.
Szkoleniówka robi to co lubi. Widać to po niej, po jej podejściu do tematów. Przejmuje się strasznie tym, bym wszystko poznała, niczego nie przeoczyła. Przedstawia mi firmę od podszewki. Pokazuje dużo różnych Ważnych_Nikomu_Niepotrzebnych _Procedur_Niezbędnych_w_Korporacji. Jest zaangażowana w to co robi i trochę to dla mnie zabawne... jednak dla mnie to praca. I już. Trzeba ją należycie i dobrze wykonać, lubię ją ale chyba aż tak przywiązana do firmy nigdy nie będę ;-)
Dziewczyny pracujące w moim dziale pokazują mi program komputerowy. O dziwo wszyscy są bardzo sympatyczni. Nie dają mi odczuć, że przeszkadzam im w pracy. A przecież przeszkadzam. Muszą odpowiadać na moje drążące pytania. Szczegółowe. Znam się na tym więc wiem o co pytać ;-) A one w tym czasie starają się przecież pracować.
Bawi mnie gdy młodsza ode mnie dziewczynka próbuje mnie nauczyć czegoś da niej nowego a co ja już robię od lat ;-) Jednak nie daję po sobie tego poznać. Nie chcę jej urazić. Mogłaby nie być tak rozbawiona jak ja ;-) Dziewczyny pod koniec tygodnia już się nieco rozluźniły i dowiedziałam się paru plotek. Oraz tego jak najprościej zrobić karierę. Tak wiem, że wiesz ;-) To TEN sposób. Znany nie tylko w korporacjach ;-)

Muszę jednak powiedzieć jedną rzecz. ZERO komunikacji. Na linii podwładny przełożony. Przynajmniej na mojej linii.
Gdybym nie zadzwoniła do szefowej z pytaniem co z moim wynagrodzeniem, komu przesłać kartę czasu pracy to bym się nie dowiedziała, że do środy powinnam sama je sobie naliczyć. Sobie i 7 innym osobom. Ja jak ja. Ale podejrzewam, że to inne 7 osób były by nieco zdziwione gdyby na koncie nie mieli kasy ;-)

2 komentarze:

  1. O to dziwne. Miałam wrażenie/nadzieję, że brak komunikacji i procedur przepływu informacji dotyczy mniejszych firm. A w korpo, to już wiadomo jak co załatwiać :O
    BTW zapraszam do zabawy, jeśli masz ochotę http://otewailbi.blogspot.com/2011/07/7-rzeczy-ktorych-o-mnie-nie-wiecie.html

    OdpowiedzUsuń
  2. sama nie wiem co wymyśleć na te 7 rzeczy... jak coś wykombinuję to napiszę ;-)

    OdpowiedzUsuń