środa, 31 sierpnia 2011

31.08.2011

"Nie robię cudów-wianków. Po prostu ograniczam węglowodany i biegam codziennie 10 km."
                                                                                                                                                      Bujakiewicz K.
Taaaak. Codzienne bieganie na odcinku 10 km... żadne tam cuda!
Już widzę jak te 10 km codziennie biegam. Swoją drogą to ma kobieta czas przy dziecku. Taka przebieżka to chyba dłużej trwa niż godzina?

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

29.08.2011

W przyrodzie nic nie ginie.
Teczka schowana do niewłaściwej szuflady znalazła się po około 20 minutach.
Ta kobieta to mistrz chaosu. Jest przerażająca. A raczej to co wokół siebie wytwarza to przerażające tornado.

Wczoraj:
- jesteś przemądrzała.
Powiedziałam na głos, że breloczek przedstawiający św. Krzysztofa jest brzydko wykonany.

niedziela, 28 sierpnia 2011

28.08.2011

Chodzę sobie w długiej spódnicy. Takiej lekkiej jak piórko. Błękitnej. Do tego granatowa obcisła trykotka bez rękawów. Uwielbiam ten zestaw.

Zaczynam o siebie dbać. Może na przyszłe wakacje wyjdę tak poza mieszkanie ;-)

sobota, 27 sierpnia 2011

27.08.2011

Koraliki modułowe przyszły. Oczywiście, że źle przeczytałam ofertę i zamówiłam złe ilości. Nic się jednak nie stało... mam więcej pewnych egzemplarzy. Tyle, że wolałabym innych ;-)
Trudno się mówi.

A... co do szukania faceta dla mnie.
2 - nienormalne egzemplarze na starcie
1 - niezrównoważony w ciągu pierwszego dnia
2 - z odległyyyych terenów
2 - z bliskiej miejscowości - niezainteresowanych
Idzie jak z płatka ;-)

Anioł... pod Trzema Koronami. Sama nie wiem... ale już nie mam do niego pretensji. To były hormony? Muszę mu to wyjaśnić jak wróci ;-)

czwartek, 25 sierpnia 2011

25.08.2011

Kupiona bransoletka jeszcze nie dotarła. Nie wiem? Źle zamówiona? Fałszywy dostawca? Poczta Państwowa?
Praca w blaszanej puszce bez klimy to MASAKRA. Siedzenie przy biurku w tych warunkach skończyło się uszkodzeniem pośladków! Od szumu wiatraka dostaję wkurwu i pierdolca! Chłodu wcale nie czuję.
Od poniedziałku zaczynam znów angielski. Ciekawe skąd wezmę na niego fundusze. Może Rodzicielka mi pomoże? Muszę zapytać.
Anioł wyjeżdża najpierw w kierunku Austrii, potem Mazur a potem Czech. Dziś powiedział, że na weekend chce pojechać w Pieniny. Nie było słowa na temat tego, żebym pojechała z nim. Dostałam kurwicy. W sumie nie wiadomo czemu. Przecież on myśli o sobie. Tylko o sobie. Jesteśmy dla siebie czasoumilaczami. Dlaczego miałby mi proponować wspólny wyjazd? Nie musi. Wolał sobie kupić perkusję. Muszę sobie znaleźć kogoś kto będzie chciał ze mną być. tak po prostu. Będzie się o mnie troszczył i będę mogła na niego liczyć. Na niego nie mogę. On myśli tylko o sobie.

wtorek, 23 sierpnia 2011

obrazek

http://www.theresesennerholtshop.se/echarge
Podoba mi się. Chyba sobie strzelę jako tapetę. W pracy ;-)

23.08.2011

Dobra... wczoraj w nocy mnie naszło i zrobiłam zakupy... mam duuuużo koralików modułowych. Zdjęcie będzie jak dotrą ;-)

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

22.08.2011

Dobra. Przeszło mi. Znaczy się cheć na zakupy.

Weszłam do jubilera. Zobaczyłam cenę bransoletki. Wyszłam.
Weszłam do perfumerii. Zobaczyłam cenę zapachu. Wyszłam.
Weszłam do obuwniczego. Zobaczyłam cenę butów. Wyszłam.

Albo za mało zarabiam albo mam zbyt luksusowy gust ;-)

niedziela, 21 sierpnia 2011

21.08.2011

Lekka abstrakcja, prawda?
Dużo u nas takich bezsensów. A tu naprawdę jest duży potencjał miejsca. No cóż.
Żeby nie było to powiem, że pomost jest w dobrym stanie. Chodziłam po nim to wiem.





21.08.2011

Mam przeogromną ochotę na zakupy. Jakiekolwiek. Najlepiej butów lub biżuterii. Jednak z uwagi na to, że moje fundusze są umarte to siadłam w kącie i przeczekuję tę moją chęć.
Kupiłam sobie jedynie zalążek biżuteri (bazę pod bransoletkę typu pandora) i teraz się nastawiam psychicznie na koraliki. TIRa koralików. Dużo, dużo koralików.
Na razie szukam miejsca gdzie można je kupić "za darmo" ;-)

sobota, 20 sierpnia 2011

20.08.2011


Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa na wieczór. 

To jest to. Niezmiennie lubię ich słuchać. Lubię widzieć jak muzycy bawią się muzyką. Lubię widzieć, że granie sprawia im frajdę. Jednym słowem: zadowolenie :-)


Naprawdę udany wieczór :-)

środa, 17 sierpnia 2011

17.08.2011

Powoli ogarniam. P o w o l i.
Praca jakoś toczy się do przodu.

A w między czasie byłam sobie nad jeziorem Hańcza. Było... mogłoby być przyjemnie. Jednak w dzisiejszych czasach oczekuję czegoś więcej niż tylko takiego widoczku:

Powiem w skrócie. Pole namiotowe Hańcza to jednak porażka.  Dla około 70 osób:
4 sedesy pamiętające lepsze czasy, brudne, bez działających spłuczek.
2 prysznice niczym Toi-Toi bez możliwości odwieszennia ręcznika czy ubrań podczas mycia. Bez odpływu. I bez ciepłej wody. Chyba, że jesteś szczęśliwcem i jesteś jedną z pierwszych pięciu osób.
Rząd kranów nad białą, poobijaną rynną z zimną wodą.
Cisza nocna to pojęcie tam nieznane.
To jednak nie jest to do czego przywykłam. A może raczej należałoby powiedzieć, że podczas setek kilometrów tras turystycznych takie COŚ mnie zaskoczyło. Negatywnie. W dzisiejszym świecie?! Takie COŚ?! Wstyd! Tym bardziej, jeśli uświadomimy sobie, że nie było taniej niż na prywatnej kwaterze. Gdzie jednak standardem jest ciepła woda, łóżko i kulturalna łazienka. I nawet jeśli zbiorowa to nie jedna na 20 osób.
Zastanawiałam się jak oni funkcjonują? Istnieją dzięki takim klientom jak ja? Którzy nie mieli już wyboru? Przecież nie znam NIKOGO (a różnych ludzi znam), kto by sam dobrowolnie nocował w takim miejscu.
Jak dla mnie to to pole namiotowe i kampingowe to TYLKO jako ostatnia deska ratunku. Tak jak u mnie. I góra jedna noc!
Miałam nadzieję, że otoczenie mi to wynagrodzi. Może i by wynagrodziło ale... nie wiem... dłuuuuuga, piękna plaża (byłaby naprawdę śliczna), około 5 punktów gastronomicznych (z piwem także) ale za to TOALETY? Jakie toalety? ZERO! Za to ludzi było dużo. Dużo to mało powiedziane. Piękna pogoda, środek lata. Nic więc dziwnego, że turyści dopisali. Ja jednak więcej się tam nie wybieram. Dla mnie to jeden wielki Toi-Toi.
Nawet jednego czynnego przenośnego kibelka! Możesz sobie wyobrazić jak wygląda okoliczny las i wszystkie krzewy? Zapach też był "przyjemny".
Nigdy więcej. Chyba, że wreszcie ktoś coś z tym zrobi. Znaczy się postawi jakieś toalety i zacznie dbać o otoczenie.

środa, 10 sierpnia 2011

10.08.2011

Nie będę mogła mieć swojej ulubionej filiżanki w kwiaty na biurku.
Mam nadzieję, że to tylko głupia plotka!
Czyżby jakiś bliżej niezidentyfikowany amerykański* naukowiec udowodnił, że depresja pracowników wpływa pozytywnie na wydajność pracy?!

*amerykański - to oni przeprowadzają całe mnóstwo nikomu niepotrzebnych badań naukowych

wtorek, 9 sierpnia 2011

9.08.2011

Z telewizora kapała krew.
Odrąbana ręka, odrąbana noga, jeden wisielec, ucięty język, miecz w brzuchu, drugi wisielec, oblewanie smołom.

Chyba sobie daruję kolejną taką rąbankę.

A w planach długi weekend. Motorami. Pod namiotem. Może pod Trzema Koronami? Z Szamanką, Emerytem, Aniołem i Ojczulkiem. Tylko pogoda to wielki znak zapytania. Właściwie nawet nie wielki a ogromny.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

8.11.2011

Dwa tygodnie później...

Nie zdążyła zamówić dla mnie:
- skrzynki emilowej
- hasła do kompa
- dostępu do danych
- telefonu
Nie istnieję.
Praca, którą miałam wykonać leży obok mnie na biurku. Nie mogę nic zrobić.
Bez p.o. szefowej nie mogę sama starać się o te dostępy. Odczekałam 4 godziny. Czas pracy minął i poszłam do domu.
Super!
Nie wiem czemu byłam zdziwiona. Wszystko tam tak wygląda.

niedziela, 7 sierpnia 2011

7.08.2011 - wieczór

Goście, goście...

Mieszkanie wypełniło się walizkami, pakunkami, bluzkami, butami i różnymi skarbami. Lodówka i barek również ;-)
Gadamy, gadamy, gadamy...

7.08.2011

Wczoraj zrobiłam popowrotowe pranie.
Dziś patrzy na mnie z głębi fotelu sterta bluzek i para spodni.
Może popatrzy i przestanie?
Tylko jakaś żałość z tej sterty emanuje. Chyba jednak się zmuszę i coś z nią zrobię.
Choć może jeszcze nie jutro ;-)