piątek, 15 marca 2013

i się skończyło!

Ćwiczyłam sobie codziennie. Przez pięć dni. Wg wskazówek i w odpowiednim rytmie. Wykonując wszystkie ćwiczenia jak należy. Było super. Tyle tylko, że moje kolano ma inne zdanie na ten temat i powiedziało, że ćwiczenia aerobowe nie dla mnie. Mam przestać i to już bo jak nie to będzie mnie napieprzało. Bo, żeby nazważ to bólem to już jest za późno. Tak więc teraz w rytm ćwiczeń robię wszystko co Jilian każe ale oprócz pajacyków i biegów w miejscu. Doszłam do wniosku, że lepsze to niż wcale. A gdy tylko rozpocznie się wiosna i sten zasrany śnieg sobie pójdzie to zacznę jeździć na rowerze. Na taką formę ruchu moje kolano nie protestuje.

2 komentarze:

  1. Współczuję, mnie też te podskoki powaliły.
    A już żeby skakać codziennie to odpada. Dlatego wypróbowuję programy, gdzie skakania i elementów siłowych jest mniej.
    I nadal jak nie mam siły na nic innego, ćwiczę pilates, bardzo mi pomaga dla ogólnej równowagi.
    A Ty może za ostro zaczęłaś, codzienna dawka Jillian na nieprzygotowane ciało to trochę za dużo.
    Mnie nawet ten skapel (bez skakania, ale za to też katujący mięśnie brzucha) dał tak popalić, że nie wykluczam, że od tego się czuję podziębiona. A Ty od razu tak mocno!
    Powoli dziewczyno, a będą efekty.
    Pomysł, żeby wykluczyć ćwiczenia, których nie możesz robić też niezły.
    Ja się staram robić wszystkie, najwyżej nieco słabiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... niby tak. Tylkko, że mnie te je ćwiczenia nie powaliły ;-) Już od dłuzszego czasu ćwiczyłam jak sie okazuje pilatesowo (dzieki tej płytce sie okazało) i dawałam radę spokojnie ćwiczyć z Jilliam. Zmęczona byłam po nich bardziej niż po pilatesie właśnie ze względu na te skakania ;-) A teraz właśnei ograniczę te skakania... tylko, że wtedy niespecjalnie jestem zmęczona ;-)

      Usuń