środa, 16 stycznia 2013

wspólne mieszkanie

Wczoraj wyszłam z propozycją wspólnego mieszkania.
Anioł powiedział, że to nie jest dobry pomysł. Że on jest samotnikiem. Że on nie lubi kompromisów. Że go przestanę lubić jak ze mną zamieszka. Że nie chce niczego zmieniać bo przecież jest super. I kto na Boga mi nakładł jakichś takich pomysłów do głowy. Skoro jest nam dobrze.

Poprosiłam tylko, żeby się nad tym zastanowił na spokojnie. Że dzisiaj tylko mu to proponuję. Że nie chcę dziś słyszeć żadnych za czy przeciw. Chcę by to przemyślał. Bo ja uważam, że to świetny pomysł. I daleka jestem od idealizowania naszego wspólnego mieszkania. I wiem, że może być czasem ciężko. Ale muszę spróbować, żebym nie żałowała że nawet nie spróbowałam być szczęśliwa. Tyle.

Nie powiedziałam mu, że jeśli ze mną nie zamieszka to koniec. Choć tak właśnie w tej chwili myślę. Nie chciałam stawiać żadnego ultimatum. Nie chciałam, żeby wyglądało, że straszę. Nie chcę zmuszać. Znam go na tyle, że wiem że to przemyśli. Jeśli nie zdecyduje się być ze mną to trudno. Jego wybór. Ja już zdecydowałam. Albo będziemy razem (mieszkali, żyli na co dzień) albo będę z kimś innym kto będzie chciał ze mną być w ten sposób. Mam dość bycia sama.

Tym razem podeszłam do tego spokojnie. Bez emocji. Właśnie to, że potrafię do tego podejść na zimno przekonało mnie, że pora na decyzję. Że potrafię ją podjąć. Że potrafię się zmierzyć z jej skutkami.

Dobra. To się wygadałam. Musiałam. Czułam, że się uduszę jak się nie wygadam ;-)

11 komentarzy:

  1. Mysle, ze dobrze zrobilas, zycie jest za krotkie na wieczne czekanie az inni sie "zdecyduja".
    Trzymam kciuki aby potoczylo sie po Twojej mysli !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś dokładnie to czego nie umiałam ująć słowami! "Życie jest za krótkie by czekać aż inni się zdecydują". Mam dość czekania!
      A jak będzie? Kto to wie ;-)

      Usuń
    2. No widzisz jak trafilam :-)
      Czekanie to najgorsza z mozliwach opcji (przynajmniej dla mnie:-)
      Bedzie dobrze, bo byc musi !
      Powodzenia :-)

      Usuń
  2. Najważniejsze, że nie było żadnej histerii, tak przecież charakterystycznej dla kobiet, które pytają jakby nie było o być albo nie być związku. Bez emocji, konkretnie, "po męsku" - tak jak trzeba z nimi rozmawiać - byłabym z siebie dumna na Twoim miejscu :).
    Chociaż czy jesteś pewna, że jeśli Anioł poda MOCNE argumenty nie zapomnisz o tym ultimatum, którego jeszcze mu nie postawiłaś, ale które sobie obiecałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego samego się boję! Choć jak powiedziałaś na razie jestem z siebie dumna, że obyło się bez histerii ;-)

      Usuń
  3. dusić się - niezdrowe. niezależnie od finału, oddechu pełną piersią życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Są takie kamienie milowe w każdym związku, które albo przepcha się razem dalej, albo jedno zostaje, a drugie idzie dalej.
    Gratuluję podejścia na spokojnie, tak ważnych decyzji nie należy podejmować w emocjach, no chyba że inaczej się nie da :)
    Gdybym tylko miała Mojego M. na co dzień oboje bylibyśmy szczęśliwi, to wiem. I on jest tego samego zdania.
    Ale bywają mężczyźni, tacy właśnie samotnicy, którzy się nie nadają do życia w stadzie. Może on właśnie jest taki.
    Ale to Ty masz być szczęśliwa, więc naprawdę tym razem dobrze, że myślisz o sobie, zanim nie będzie za późno i nie minie kolejny rok... dwa.
    Znam takiego, co zawsze to mówił kobietom na wstępie, jedna czekała na niego chyba z 10 lat, rozwódka z dzieckiem, wspaniała kobieta. Wreszcie i ją zostawił, bo pewnie zaczęła czegoś od niego chcieć.
    Niektórzy nie są w stanie dać z siebie więcej i trzeba to zaakceptować.
    pozdrowienia i mądrych decyzji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od jakiegoś roku coś było nie tak. Teraz do mnie dotarło co to było. I nie chcę czekać i znów pozwolić by moje szczęście było mniej ważne.
      Zobaczymy co z tego wyniknie ;-)

      Usuń
  5. Domyślam się jak trudna to sytuacja.
    Wszystko się ułoży, bo przecież zawsze się układa. Życzę, by Tobie było dobrze.

    OdpowiedzUsuń