Nie wiem czy to efekt stresu, który mnie ostatnio ogarnął czy czegoś innego ale ostatnio śpię. A raczej powinnam napisać ŚPIĘ! Ciągle bym spała. Zasypiam o godzinie 20.oo. I nie! To nie wcześnie. To późno. Bo czepiam się wszystkich sposobów by nie zasnąć jeszcze wcześniej. I śpię spokojnie całą noc. Bez żadnego problemu. Budzę się rano rześka jak skowronek i zaraz po przyjściu do pracy koło 7.oo znów chce mi się spać! Ciągle mogłabym spać.
Wczoraj położyłam się na s e n k u n d ę na kanapie. Gdzieś koło 19.30. W opakowaniu. I nagle obudził mnie sms od Anioła, że on przeprasza za brak wiadomości ale właśnie się obudził bo mu się przysnęło i życzy mi dobrej nocy. Ależ nic się nie stało. Właśnie mnie obudził. O 22.oo. Poszłam wziąć prysznic, posmarować się cała mazidłami różnorakimi i... seprajs... poszłam spać ;-)
Mam pewne skojarzenie z takim stanem, ale nic nie mówię :)
OdpowiedzUsuńhmmm... zimowy niedźwiedź? bo chyba nie masz na myśli tego stanu, któremu towarzyszą też wymioty ;-))
UsuńMasz :)
UsuńHeh, mnie też się tak skojarzyło!;-]
Usuńe tam! Źle Wam się skojarzyło ;-)
Usuńwierz mi lepiej tak niz siedziec cala noc odliczajac sekundy...horror!
OdpowiedzUsuńa wierzę! słyszałam, że to koszmar :-|
Usuń