poniedziałek, 10 czerwca 2013

rowerowa historia

Słyszałam nie raz, że jako maleńkie dziecko wożona byłam przez mamę w wiklinowym koszyczku na kierownicy rowera. Przebyłyśmy w ten sposób całe mnóstwo kilometrów ponieważ na wsi to lepszy środek lokomocji niż wózek. Wiadomo... chodników nie było, żeby dziecko wozić na spacerki ;-)
Później jako dziecko dość szybko dostałam rower po jakimś starszym kuzynie czy wujku nawet. Taki męski, zielony. Miałam z nim niemały problem bo nie dosięgałam do pedałów. A miałam lat chyba 5? Nie pamiętam tego ale nie chodziłam jeszcze do szkoły czy przedszkola. Wiem tylko, że STRASZNIE się bałam jeździć na nim z tymi guuupimi bocznymi kółkami bo się cały chybotał! I nie chciałam z niego korzystać! Dziadek latał za mną żebym się nie zabiła, jak już go ubłagałam, żeby te wstrętne kółka odkręcił. Nie muszę chyba dodawać, że wyglebiłam się "parę" ładnych razy na żwirowej drodze. Do niedawna jeszcze w kolanach miałam ładne kawałki tego żwiru ;-)
Później był rower duży, poważny. Niebieski. Młodzieżowy z dużymi kółkami. Niestety. Była to staroć a nie składak o  którym każdy znany mi wtedy dzieciak marzył. Co z tego, że w świetnym stanie. Normalnie nówka. Jeździłam na nim jednak z chłopakami, którzy mi dokuczali z powodu "tego gruchota". Teraz po latach wiem, że dokuczali bo nie mieli ze mną szans. Duże koła powodowały, że byłam od nich szybsza ;-)
Wyrosłam jednak z niego i skończyły się czasy rowerów.
Mijały lata. Poszłam do pracy. Wokół pełno "górali".
Gdy moi rodzice zapytali co chciałabym na prezent z okazji urodzin poprosiłam o rower. Dostałam go. Jak zawsze praktyczni i "słuchający" rodzice. Nie był to "góral".  Była to zwykła damka bez przerzutek, która lata odstała u kogoś w piwnicy. Była funkiel nówka. Tyle, że nie o takim rowerze marzyłam. Przejechałam się na nim raz... zrobiłam jakieś 3 km i "umarłam" ze zmęczenia. Niestety. U mnie jest troszkę wzniesień. Rower zamknięty został w piwnicy na parę lat. Kupiła go ode mnie koleżanka. I tyle.
Minęło 10 lat i stwierdziłam, że jednak chcę jeździć rowerem. Do pracy. Marzył mi się miejski rower z koszyczkiem. Kupiłam go sobie sama i był śliczny. Zrobiłam na nim parę ładnych kilometrów! Jednak okazało się, że mało jeżdżę po mieście. Raczej korzystam ze ścieżek rowerowych, które są pełne korzeni, kamieni i piasku. Co za tym idzie powinnam go wymienić na inny model. Kupiłam więc rower bardziej turystyczny z którego korzystam w tej chwili i na prawdę lubię na nim jeździć. Wiem już, że przejechanie 20 km to nie jest wyczyn przekraczający moje możliwości. A tak myślałam jeszcze nie tak dawno ;-) Teraz w ciągu dnia przejeżdżam spokojnie 50-60 km i czuję się świetnie. Nie jest to jazda wyczynowa. Raczej spacerowa ale wiem, że mogę to zrobić na tzw. całkowitym luzie. Poznałam swoje możliwości. Choć właściwego używania przerzutek jeszcze nie opanowałam. Ciągle je słychać podczas zmieniania. Jednak mam je dopiero od roku więc daję sobie czas na naukę ;-)

To mój przedostani rower.
 A to obecny ;-)

Muszę poszukać zdjęcia w archiwalnym albumie na którym pomykam we wczesnych latach '80. I na którym dziadek uczył mnie jeździć.

10 komentarzy:

  1. Pamiętam, jaka byłam zawiedziona, kiedy dostałam na komunię składaja. Wszyscy inni dostali górale.
    Dziś nie mam pojęcia, jak się na takim jeździ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na komunię dostałam zegarek. Też inny niż wszyscy wokół ale akurat z tego się cieszyłam ;-) Świetny był!
      A góral... chyba już go nie chcę. Mój jest turystyczny. Chyba. Ja tam się nie znam. Tak mi powiedzieli ;-)

      Usuń
  2. Twój obecny rower jest podobny do mojego, tyle że ja jeżdżę od lat na męskich :)
    Ja też uwielbiam ten mój!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zaparłam na to, że skoro go sobie kupuje i ma być dla mnie to ma być taki jak chcę ;-) Skoro jestem kobietą to chcę kobiecy! Mimo, że kurde droższy był z tego tytułu! Czyste świństwo po prostu!

      Usuń
    2. dyskryminacja, ot po prostu

      Usuń
    3. Dokładnie. Przecież kobiety ślicznie wyglądają na rowerze więc powinni to promować ;-)

      Usuń
  3. Oj... pojeździłoby się rowerkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dojrzewam jak jabłko do roweru im częściej piszesz o nich, a ja wpadam do Ciebie, tym robię się bardziej czerwona=dojrzała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę jaki mam pozytywny wpływ na człowieka ;-) wiesz... mieszkasz w takiej ślicznej okolicy, że nic tylko jeździć po niej rowerem na pikniki!

      Usuń