Ujrzałam o poranku emil w poczcie i mi się ciśnienie podniosło. I to znacznie! Nie miałam go nawet ochoty otwierać. Wczoraj z autorem tego emila prowadziłam bezsensowną dyskusję na pewien temat. Temat został przerobiony w szerz i wzdłuż. Nic z tego. Pan się zapiera. Bezsensownie zupełnie. Mam tracić czas by pokazać mu paragrafy. W sytuacji gdy to bez sensu. Nic to nie zmieni. Dziś miałam zamiar zmarnować cały dzień na udowadnianie udowodnionego.
Jednak się zmusiłam. OTWARŁAM! OSŁUPIAŁAM!
"Pani Jano, pogrzebałem w
temacie. Miała Pani rację, nie obronimy tezy, iż może... "
Chyba sobie wydrukuję ten tekst i powieszę na tablicy nad biurkiem! Takie rzeczy nie zdarzają się często.
I tak siedzę sobie, jem truskawki z błogim wyrazem twarzy i cieszę się tym porankiem w pracy. A miało być tak denerwująco ;-)
Miłe zaskoczenie, widać opłacało się pogrzebać najpierw samemu. A dla Pana należy się szacun, w końcu mało kto umie się przyznać do błędu!
OdpowiedzUsuńMiłego rozkoszowania się małym zwycięstwem!
Dobrze wykorzystaj ten czas dla siebie :)
tak. dla tego pana pełen szacun! naprawdę nie spodziewałam się po nim takiego stwierdzenia ;-)
Usuń