Miał być wyjazdowy weekend. Na motocyklach.
Jak na razie stanęło na tym, że dziś nawiniemy parę kilometrów, jutro się zobaczy a w niedzielę jeszcze nie wiem.
Uświadomiłam sobie, że to październik!
Wstaję. Za oknem księżyc i gwiazdy. Idę tajemniczymi uliczkami do pracy. Wokół cisza i ciemność. Wydycham obłoczki pary. Mijam ludzi skrobiących szyby samochodów. Zbliża się zima. W powietrzu unosi się biała, zimna mgła. Idę i mam nadzieję, że w drodze powrotnej będę szła w pełnym słońcu. Pod aleją kolorowych kasztanów. I mam nadzieję, że będzie na tyle ciepło bym nie zamarzła na przejażdżce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz