Boże Ciało. Święto.
Trzeba było ten dzień jakoś porządnie wykorzystać.
Najpierw lody na rynku.
Następnie przejechaliśmy parę kilometrów (około 420) by poczuć wiatr wolności.
Trasa: Bruntal - Zlate Hory.
Dziesiątki zakrętów. Niestety niektóre z nich to "agrafki". A wiadomo. Ja BOJĘ się takich zakrętów. Oczywiście, że na nich świrowałam. Najchętniej bym zsiadła i kazała się przewieść. Byłam jednak dzielna i dałam radę. Niekoniecznie w najlepszym wydaniu rasowego motocyklisty... motocyklistki... ale jednak przejechałam. Strach robi dziwne rzeczy. Dopóki widzę więcej zakrętu jest oki. A jeśli nie... boję się. Trenuje jednak i jest lepiej ;-)
Nie będzie to może odkrycie ale przejechanie granicy czuć. CZUĆ! Nawierzchnia drogi jak marzenie. Zakręty dobrze wyprofilowane, bez piasku, bez dziur. Niemożliwe. Normalnie niemożliwe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz