Znów wokół nas na świecie rozpętuje się piekło a mocarstwa patrzą na to i wyrażają sprzeciw. Jakby to mogło wystarczyć. Mam wrażenie, że wyrażenie sprzeciwu nie przeszkodziło Hitlerowi w czymkolwiek.
A u mnie nic. Żadnych wielkich wzruszeń i uniesień. Nic. Koleżankom, krewnym rodzą się dzieci, wychodzą za mąż, rozwodzą się, znajdują sobie kolejne domy, mieszkania, rodziny a u mnie nic nowego. Myślę, że to dlatego nic od dawna nie napisałam. Mimo, że Cię podczytuję ;-)
Byłam na urlopie. Już wypoczęłam. Tyle. Nie odnotowałam "efektu ŁAŁ!". Tak swoją drogą zastanawiam się skąd ta moda na ciągłe używanie tego sformułowania. Było dobrze. Przeważnie.
Tu chadzałam na przechadzki. Lubię takie pirackie miasteczka.
Znów mam motylki w brzuchu. Jadę na rowerową randkę w ciemno ;-) Nawet jeśli randka nie wypali to przynajmniej spalę kalorie. Niestety widziałam się na zdjęciach z wakacji. Powinnam je sobie postawić na biurku w pracy!
Dodatkowo zaczepiam bezczelnie i z pełną świadomością czynów pewnego Pana_Znajomego_Nieznajomego. Spotkaliśmy się przez przypadek i było miło. On twierdzi, że mnie zna a ja nie mam pojęcia kto on zacz. Nic to. Próbowałam go zachęcić do spotkania aluzjami. Nic. Nie wiem czy nie chciał czy nie zrozumiał aluzji. Chłopy czasem są dziwne ;-) Teraz zaprosiłam go już otwarcie do kina. Nie ma czasu. I już. Koniec. Teraz już proponować niczego nie będę. Facet wie (teraz już na pewno), że jestem chętna do spotkania. Następny krok należy do niego.
:)
OdpowiedzUsuń