czwartek, 24 października 2013

wszystkiego po trochu

Życie się toczy a ja nie czuję potrzeby pisania.
Weekend kończący sezon motocyklowy wcale go nie zakończył. Jeszcze wczoraj przejechałam 200 km i wróciłam o 18 do domu. Zachód słońca był przepiękny. Siadłabym na skarpie przy drodze i patrzyła na niego gdyby nie świadomość, że gdy tylko słońce zniknie temperatura będzie nie do przeżycia.

Spotkałam się parę razy z innym panem na kawie. Miałam wyrzuty sumienia i pytania co dalej. Mam jednak wrażenie, że nie powinnam niczego analizować. Tym bardziej, że spotkania te są tak aseksualne, że aż się zastanawiam po co my się spotykamy.
Umówiliśmy się na oglądanie zdjęć. Wieczór. Ciemność. Siedzimy przy świecy i oglądamy zdjęcia. NAPRAWDĘ je oglądamy. I nic ;-) Normalnie śmiać mi się chce ;-)
Anioł jakby zrobił się bardziej. Bardziej taki jak być powinien ;-)

A to fotka ze spaceru na Rachowiec.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz